Tymczasem …. . Często tak macie? Ulegacie sprawom pilnym ale nie ważnym? Niekiedy nawet nie macie czasu pomyśleć, czy to czym się zajmujecie jest ważne, czy tylko pilne? Codziennie trafia do nas bardzo wiele spraw, którymi chcemy, albo musimy się zająć. Często paradoksalnie nie mamy czasu zastanowić się, dlaczego zajmujemy się tą a nie inną sprawą, frustrujemy się poczuciem, że coś ważnego nam umyka. A przecież możemy ogarnąć nasze życie w prosty sposób: przypisując sprawom tylko dwie cechy i odpowiadając sobie na dwa pytania, czy to, czym teraz się zajmuję, jest ważne, czy pilne.
Przymiotnik: pilny to znaczy wymagający szybkiego wykonania, niezwłoczny, nagły. Innymi słowy rzeczy pilne to takie, które musimy zrobić „już”, niezwłocznie bo inaczej … No właśnie, co inaczej? Czy zawsze zaniedbanie rzeczy pilnych przyniesie złe skutki? Ulegamy pilności bo przychodzi ona z zewnątrz. Coś jest pilne bo szef tak powiedział. „Proszę to zrobić na jutro, dzisiaj” itp. Coś traktujemy jako pilne bo – termin wynika z przepisów. Pilność naciska na nas, wymusza stan napięcia i potrzebę zrobienia tego tu i teraz. Ale nie zawsze rzeczy pilne są sprawami ważnymi, nie zawsze musimy je zrobić.
O tym co jest dla nas ważne – decydujemy sami. To my nadajemy sprawom znaczenie. I dlatego trudniej jest wytrwać w koncentracji na sprawach ważnych. Sobie samemu najłatwiej jest odmówić. Wśród spraw pilnych są oczywiście ważne. To awarie, kryzysy, problemy. Zajęcie się nimi jest koniecznie. Zajmowanie się tymi sprawami chroni nas przed kłopotami, ale budzi napięcie, stres, nerwy. Jak długo można żyć w takiej atmosferze? Prowadzi ona prosto do wypalenia, kłopotów ze zdrowiem, popsutych związków. Dlaczego? Bo sprawy pilne tak nas wciągają, że nie mamy czasu aby zająć się sprawą ważną, choć nie pilną. Są też sprawy pilne, ale nie ważne.
Czasem dajemy się wciągnąć w sprawy innych ludzi, mylimy pomoc z wyręczaniem, prowadzimy bezsensowne rozmowy z ludźmi, których ledwo znamy, tylko dlatego, że nie mamy odwagi powiedzieć „nie”. Takie ciągłe trwanie w pilności wypala. Uciekamy do zajęć, które są jak guma do żucia dla mózgu. Po pełnym napięcia i pośpiechu dniu w pracy, relaksujemy się siedząc przed telewizorem i przebiegając kanały, nie będąc w stanie skupić uwagi na tym co widzimy. Nie mamy dość energii aby porozmawiać z dzieckiem, wysłuchać z uwagą partnera. Czujemy się zmęczeni.
Jak długo można żyć pomiędzy napięciem a otępieniem? Wcześniej czy później zmęczenie stanie się stałym elementem naszego samopoczucia, spadnie nasza wydajność, spłycą się nasze związki z bliskimi, a brak czasu i energii na rozwój i dokształcenie – osłabi naszą pozycję w firmie. Potrzebujemy skupienia na sprawach, czyli rzeczach ważnych, ale nie pilnych. Zajęcie się planowaniem, dokształcaniem, przygotowaniem, budowanie relacji z ważnymi dla nas ludźmi, zapobieganie kryzysom, relaks, hobby. To wszystko co daje nam poczucie spokoju i zadowolenia. Broni przed stresem. Skupienie uwagi na takich sprawach powoduje, że mamy kontrolę nad naszym życiem. Oczywiście nie wyeliminujemy wszystkich kryzysów, awarii, ale nie pozwolimy im się rozrosnąć ponad miarę, pochłonąć nas. Ode mnie zależy czemu i komu poświęcę największe dobro jakie mam : mój czas.